W najnowszym numerze tego ekskluzywnego magazynu został opublikowany wywiad z właścicielem NeoVize - Petrem Kocianem.
Ci z Państwa, dla których papierowe wydanie jest niedostępne, mogą przeczytać fragment wywiadu poniżej.
Pogranicze polsko-czeskie zawsze było ciekawym miejscem. Przenikanie się kultur zbliżało, ale także oddalało oba nasze kraje. Skąd koncepcja Olzy jako pomostu, drogi do zdrowia?
Pomysł wybudowania kliniki okulistycznej w Cieszynie narodził się po otworzeniu w 2010 roku naszej filii bratysławskiej, która pozwoliła zapewnić opiekę pacjentom na Słowacji w oparciu o dyrektywę UE o opiece transgranicznej.
Czeski Cieszyn był idealnym miejscem do wybudowania kliniki dla pacjentów z Polski, którzy od roku 2013 również mogli zacząć korzystać z zalet współpracy transgranicznej, a tym samym z najwyższej jakości usług NeoVize.
Jestem przekonany, że takie projekty jak nasz przyczynią się do umocnienia relacji między Czechami i Polakami, których łączą silne związki kulturowe oraz historia.
W 2013 roku, kiedy klinika przyjmowała pierwszych polskich pacjentów, część komentatorów podważała sens takiej działalności. Wystarczył jednak rok, by w Polsce pojawiły się ze swoją ofertą kliniki okulistyczne z innych krajów. Mimo to pozycja NeoVize jest nadal mocna.
Na czym budujecie swoją przewagę?
Jestem dumny z tego, że odnieśliśmy sukces. Droga do niego nie była łatwa, ale okazało się, że nasz pomysł oparty na jakości usług, profesjonalizmie i właściwym podejściu do pacjentów znalazł ich uznanie.
Jesteśmy prawdopodobnie jedyną zagraniczną kliniką wykonującą operacje okulistyczne u pacjentów z Polski, która pracuje bez pośredników. Jednocześnie ściśle przestrzegamy wysokiej jakości usług. Badanie wstępne trwa ponad 2 godziny i pozwala zidentyfikować wszelkie ewentualne zagrożenia, będąc tym samym podstawą do dobrego wyniku operacji. Zabieg wykonujemy w terminie dogodnym dla pacjenta, przestrzegając zasady, żeby nie operować jednego dnia obojga oczu, co pewnie byłoby prostsze, ale wiązałoby się z niepotrzebnym ryzykiem.
To, że nie korzystamy z pośredników, pozwala nam zaoszczędzić środki, które później inwestujemy w jakość opieki medycznej. Korzystamy z najlepszej aparatury, a pacjentom wszczepiamy wyłącznie soczewki renomowanych producentów. Standardem w NeoVize jest amerykańska soczewka Alcon AcrySof Natural z filtrem chroniącym siatkówkę. W jakości nie ma kompromisów. Operację katarakty przechodzi się tylko raz w życiu. Za pomocą wzroku człowiek odbiera 60% informacji z otoczenia. Jeśli chodzi o te standardy, jesteśmy niestety w mniejszości. Wiele klinik wszczepia pacjentom tanie soczewki, a niektóre korzystają nawet z soczewek indyjskich.
Nasi pacjenci są dla nas partnerami i staramy się wyjść naprzeciw wszystkim ich potrzebom i oczekiwaniom. Niewątpliwie wzajemne relacje ułatwia to, że większa część naszego personelu mówi po polsku.
Obecnie coraz częściej pojawia się kwestia potrzeby budowania silniejszych więzi gospodarczych pomiędzy krajami Grupy Wyszehradzkiej. Medycyna to też część gospodarki. Jak Pan zapatruje się na to wyzwanie?
Choć nie jestem bezkrytycznym obserwatorem Unii Europejskiej, uważam, że pomogła ona w usunięciu wielu barier pomiędzy krajami Grupy Wyszehradzkiej. Jeżeli ludzie będą się poznawać, pozbawi ich to różnych uprzedzeń, a narody zaczną lepiej ze sobą współpracować. Z mojego punktu widzenia głównymi przeszkodami w tym procesie są różne języki, a niekiedy i waluty naszych państw.
Co oznacza dla rozwoju sieci klinik NeoVize pacjent z Polski? Czy tylko zwiększenie przychodów, czy być może obliczone na lata zdobywanie – większego niż czeski – rynku?
Do polskich pacjentów podchodzimy z najwyższą uwagą. Zainwestowaliśmy niemałe środki w budowę kliniki i cieszymy się doskonałą opinią. Nie myślimy o szybkim zysku, raczej planujemy dalszy rozwój. Przygotowujemy się do otwarcia dwóch kolejnych klinik, które zapewnią standardy NeoVize pacjentom z regionów leżących na wschód i zachód od Czeskiego Cieszyna.
W 1983 roku znalazł się Pan w grupie porwanej przez angolskich partyzantów.
Czy tamte wydarzenia miały wpływ na Pana podejście do biznesu?
O, tak. Nauczyłem się wówczas wielu rzeczy, na przykład uświadomiłem sobie, że człowiek musi myśleć o swoim zapleczu i bazować na wcześniejszych doświadczeniach, tzn. że przyszłości nie może planować wyłącznie w oparciu o satysfakcjonującą teraźniejszość. Zawsze staram się mieć rezerwy i być przygotowanym na niekorzystny rozwój sytuacji. Uważam także, że we wszystkich złych rzeczach trzeba zawsze starać się znaleźć coś dobrego. Ludzie potrafią być źli, ale są też nieskończenie dobrzy i wielkoduszni. Zarówno w życiu, jak i w biznesie należy skupiać się na dobru.